#małe przyjemności
Explore tagged Tumblr posts
Text
Wtorek
Niby się cieszył z tego SPA, ale wieczorem nie mógł się przytulić, bo ręka nasmarowana, a rano jak już się udało to tylko byle jak, na moment, po tym jak już poprzeglądał internet.
Wczoraj wieczorem aż tak bardzo o tym nie myślałam, ale dzisiaj rano jakoś mnie to uderzyło, że nic się wczoraj nie wydarzyło, mimo że tak fajnie, inaczej spędziliśmy część wieczoru. Tylko się w sumie namęczyłam przy tym i dowaliłam sobie sprzątania łazienki i w ogóle najpierw przygotowania wszystkiego i w sumie na nic. Poza tym, że podobno było Mu fajnie i mówił, że docenia i takie tam. To super.
Przez to jak wstawał o coś się przyjebałam, o jakąś kompletnie niezwiązaną głupotę, no bo wiadomo. W dodatku jestem przed okresem. Pierwszy raz od dawna zapaliłam już jak jeszcze był na spacerze z psami. Nie chcę na siłę próbować Go sobą zainteresować, chociaż ostatnie wzmożenie częstotliwości działań jakoś mnie zmotywowało. No, ale chyba nie do końca tak powinno to wyglądać. Wczoraj jak skończyliśmy kazałam Mu zdrapać kolejną randkę na zdrapce.
Teatr
W sumie ciekawy pomysł. Myślę, że warto będzie się przejść, choć na początku sądziłam, że nie będzie chciał to nawet dość entuzjastycznie podszedł do tematu. Mówił, że kiedyś był i było spoko. Ja też na pewno kiedyś błyskam, ale z przymusu w stylu wycieczka szkolna za małolata, więc wtedy to nie było żadną frajdą. Już nawet patrzyłam czy wystawiają coś ciekawego, znalazłam jeden spektakl, który wydaje się interesujący, ale z premierą 21.12, a fajnie byłoby jednak zrobić to wcześniej. Chociaż pewnie ciężko będzie z czasem. Fajnie jakby się udało, a jak Nam się spodoba to na tamto moglibyśmy pójść w późniejszym terminie.
Znów jakoś nie mogłam się zmotywować do roboty. A wiedziałam, że będę mieć spokój, więc planowałam pracę na pełnej. Nie pykło, bo cały dzień byłam wkurwiona.
Jak już się zebrałam to zadzwonił dziadek. Próbował się wprosić chyba już od miesiąca. A mnie naprawdę brakuje na wszystko czasu, więc powiedziałam Mu, że muszę pracować. A jutro i pojutrze tym bardziej, bo po południu mam załatwiania. Ale jemu to nie przeszkadza, on będzie sobie siedział i się zajmie sobą. No to niech mu będzie.
Możecie tylko się domyślać, ile razy doprowadził mnie do szału. Co chwilę gadał jakieś głupoty, a jak przeglądał sobie coś na telefonie to na głośności milion siedząc zaraz obok mnie. A ja do pracy potrzebuję idealnej ciszy. W końcu chyba się obraził. Mam trochę wyrzuty sumienia, no ale mówi jedno, a robi drugie. Narzekał że mam w domu zimno, a potem tak jak siedział wyszedł na taras, gdzie było 10 stopni. A potem powie, że chory…
On zadzwonił dopiero po 16 i w sumie rozłączył się też wkurwiony, bo chyba trochę odbiło się na Nim moje wkurwienie. Chociaż wydawało mi się, że rozmawiałam z Nim normalnie, próbowałam tylko dowiedzieć się, jak minął Mu dzień, ale On nie chciał o tym rozmawiać, a co u mnie też nie zapyta. W ogóle często jak Mu coś opowiadam a On robi swoje to to ignoruje, więc nie było sensu mówić nic choćby o tym dziadku.
Akurat jak wychodziłam coś załatwić On zadzwonił, że za jakąś godzinę powinien być i w sumie skończyło się tak, że wrócił nawet chwilę przede mną.
Miałam dobry humor, bo przy okazji weszłam do jakiegoś śmieciowego sklepu i kupiłam sobie jakieś pierdoły. W ogóle położyliśmy się do oglądania dosyć późno i przez to też późno (jak na Nas) poszliśmy spać. Nie wiem jak do tego doszło, ale powiedziałam Mu o tym, że rano się przyjebałam tylko dlatego, że byłam zła o coś zupełnie innego - o brak tulenia i że SPA nie zakończyło się tak jak powinno. Chociaż nie sądzę żeby to miało jakieś znaczenie, tym bardziej że dalej nic się nie wydarzyło.
Będę w ogóle chyba starała się wrzucać posty wieczorem. Zmusi mnie to do bardziej regularnego pisania i będzie w tym na pewno więcej emocji. Wtedy będzie się post zaczynał od wieczora dnia poprzedniego.
Bilans:
Neo (papierosy): ⬇️ ~11 pierwszy raz od dawna zaraz po wstaniu 👎
Dbanie o siebie: ↔️ dziś nic specjalnego 👎
Jedzenie: ↔️ znów z opóźnieniem wszystko i mało 👎
Związek: ↔️ 👍
Praca: ↔️ w normie 👍
Inne obowiązki: ↔️ złożyłam pranie i coś tam ogarnęłam, wiele więcej w sumie w planie nie było, walczyłam z kaloryferami pół dnia i mam rozkminę, ale sama sobie z nią nie poradzę 👍
Samopoczucie: ↔️ cały dzień do dupy, ale dzięki wyjściu wieczorem coś załatwić weszłam do sklepu na szybko i kupiłam parę pierdół, które w sumie sprawiły mi radochę 👍
#zamartwianie#stres#strach#uczucia#emocje#teatr#randki#wspólny czas#czas razem#randka#związek#miłość#lifestyle#miło(ść)#toksyczna relacja#toksyczny związek#ona przed 30#on po 40#toksyczna miłość#kartka z pamiętnika#pamiętnik#rozmowa#relacja#obowiązki#dbanie o siebie#praca#październik#blog#małe przyjemności
6 notes
·
View notes
Text
Bo kto mi zabroni kupić skarpetki (za duże i z chujowego materiału) tylko dlatego, że mają piękne kolory? 💚🧡
#LubięDorosłość
#dorosłość#zakupy#tedi#skarpetki#oczojebne skarpetki#skarpety#skiety#oczojebne skiety#oczojebne skarpety#kolory#bo mogę#życie#lifestyle#polska#polski blog#po polsku#polski tumblr#tumblr po polsku#dbanie o siebie#mała rzecz a cieszy#małe przyjemności
5 notes
·
View notes
Text
Rodzice
nie będzie to post o motylkach.. chcę uwolnić się od wyglądających miło i od wydających się spoko osobami, rodziców.
Nie jestem ani z bogatej rodziny ani z tej biedniejszej, powiedziałabym że pieniędzy mamy na tyle by sobie poradzić w życiu, ale nie na tyle by pozwolić sobie na większe przyjemności jak np. ciągłe kupowanie nowych ubrań lub wychodzenie do restauracji..
Może zacznę od tego że od moich najmłodszych lat gdy wspomnienia już sięgają końca, widziałam jak moi rodzice piją. Był to dla mnie zawsze ból, bardzo często widziałam jak rodzice kłócą się na moich oczach. Mieszkam w bloku, nie za małe i nie za duże mieszkanie, w tamtym czasie mieszkałam również z moimi dwoma starszymi braćmi.
Była zima, wieczór, bardzo chciałam wyjść na sanki więc poprosiłam mojego brata gdyż rodzice znów byli pijani.. miałam może 6 lat? Poszliśmy za blok, bawiłam się chyba tak jak nigdy, byłam przeszczęśliwa. Gdy wróciliśmy do domu, położyłam się do łóżka, miałam pokój z rodzicami bo w pokoju moich braci nie było miejsca na trzecie łóżko. Moi rodzice zaczęli się kłócić, zauważyłam że są pijani i chciałam pójść do mojego brata by mu powiedzieć o tym. Gdy wstałam i poszłam do niego, on nic z tym nie zrobił.. Najwyraźniej się wtedy przyzwyczaił do tego.. Gdy wróciłam, moja matka była wściekła na mnie, chwyciła mnie za rękę i popchnęła mnie na łóżko, uderzyłam głową w ścianę.
To jedyne wspomnienie z dawnych lat gdy miałam od 6-9 lat?
Gdy miałam ich 10, pamiętam że musiałam spędzić wigilię sama z rodziną żony mojego brata, z obcymi osobami.
Teraz mam prawię 15 lat. Mam wrażenie że z roku na rok jest gorzej, mam chłopaka, jest wspaniałym człowiekiem który zawsze mnie wspierał, znam go od dzieciństwa (9/10 lat się już znamy), zawsze pozwalał mi płakać gdy było coś nie tak, ocierał mi łzy i spędzał ze mna mnóstwo czasu. Byłam wczoraj u niego na mocowaniu, wyobraźcie sobie że moja matka kazała mi przyjść na kolacje, nigdy mi tego nie kazała. Byliśmy akurat na "poszukiwaniu" tych zupek Buldak?/Buldag? Miałam miesiączkę i dużą zachciankę na tą zupkę, napisałam o tym matce. Gdy wróciliśmy do mojego chłopaka z niestety innymi zupkami, moja matka napisała do mnie.
"Ty naprawdę chcesz wpierdol"
odpisałam:
"dopiero wrocilismy, myslalam ze spisz, zjem u *imie mojego chłopaka* mamo spokojnie nie denerwuj sie"
Kłóciła się ze mną przez telefon az nagle przyszła pod jego blok bo niestety mieszkamy obok siebie.. Zaczęła dzwonić domofonem a więc wyszłam, uderzyła mnie. Uwierzcie lub nie ale to nie pierwszy raz. Mam zdjęcia jak mam odciski od pasa na udach gdy biła mnie po pijaku. Wtedy dostałam w rękę, zaczęła krzyczeć mimo że była trzeźwa. Wróciłam do domu mojego chłopaka. Położyłam się u niego w łóżku i zaczęłam płakać, on przyszedł, zaczął mnie pocieszać i zaprosił mnie do dokończenia naszego serialu.. To naprawdę złoty chłopak.. Poszliśmy spać chwilę później..
Rano napisałam do mojej matki za to że nie przyszłam na kolację wczoraj, idiotyczny powód na przeprosiny prawda? Lecz ona zaczęła mi grozić że jeśli nie przyjdę o 10 do domu to zadzwoni na policję. Ciągnęło się to długo, wróciłam do domu i właśnie to pisze, boję się że znów mnie uderzy.. Może zasłużyłam? Za to jak okropną córką jestem?..
#chce byc idealna#chce byc lekka jak motylek#chce byc szczupla#chce być lekka#chce widziec swoje kosci#motylkiany#nie bede jesc#nie chce być gruba#nie jestem glodna#az do kosci#bede motylkiem#lekka jak motyl#motylek any#bede lekka#chcę być lekka#kocham ane#kocham go#będę szczupła#zabije sie#rodzice#family issues
11 notes
·
View notes
Text
Pomimo tego wszystkiego, co mnie spotkało, nigdy się nie poddałem i nie wyobrażam sobie, abym miał się poddać. Nawet jeśli życie jest bez sensu, to są w nim momenty, które potrafią mu ten sens nadać, choćby na parę minut. Trzeba tylko umieć odnaleźć ten sens. Niestety nie zawsze jest to możliwe bez pomocy drugiej osoby lub specjalisty. Życzę każdemu z was aby umiał ten sens odnaleźć, nawet jeśli ma to być dobry posiłek czy wypicie kawy. Gdyby nie małe przyjemności prawdopodobnie by mnie tu nie było.
19 notes
·
View notes
Text
Życie jest krótkie więc czasem zaryzykuj i powiedz ,,tak" zamiast mówić ,,nie" .
Życie jest krótkie więc daj tej relacji szansę i idź na to spotkanie.
Życie jest krótkie więc odetnij toksycznych ludzi i skup się na tym aby być dla samego siebie najlepszym towarzyszem.
Życie jest krótkie więc przestań przesadnie zamartwiać się kaloriami i ciesz się smakiem.
Życie jest krótkie więc ubierz się tak jak chcesz, nie czekając na to aż będziesz mieć lepszą figurę czy okazję.
Życie jest krótkie więc stawiaj na małe przyjemności, które Cię uszczęśliwiają.
9 notes
·
View notes
Text
No. 32
Czwarty tydzień na zwolnieniu i choć w praktyce wydawałoby się, że złamanie palca to w sumie nie takie wielkie coś, nawet jeśli była potrzebna operacja, no to jednak fakt bycia dość uziemioną, mocno na mnie wpłynął.
Pierwsze dwa tygodnie były jakimś koszmarem emocjonalnym. Nie dlatego, że czułam poważny fizyczny ból, ten w większości minął po drugiej-trzeciej dobie od operacji, ale fakt, że nie można chodzić na dwóch nogach striggerował mi ogromne pokłady traumy, czy nawet nie wiem jak to nazwać.
Byłam na jednej sesji terapeutycznej, żeby sobie to wszystko poukładać, bo miałam w pewnym momencie poczucie, że mój mózg to chomik na pieprzonym kołowrotku, który nigdy się nie zamyka. Jak nie można stresu nagle wybiegać, wyćwiczyć, wytańczyć, to się okazuje, że nie ma innych metod radzenia sobie z nim.
Wszystko, ten wypadek, przydarzyły mi się w bardzo dziwnym i zdecydowanie niezbyt dobrym momencie. Utknęłam w jakimś relacyjnym czyśćcu na jakiś czas, nie wiedząc o co chodzi, miotając się miedzy faktami, ciszą, a swoimi jakimiś paranojami, które potęgowały małe rzeczy tak bardzo, że zamieniały się w wielkie potwory. A cały czas jestem na lekach przecież. Zaczęło mnie to wszystko bardzo niepokoić, to, że się tak łamię, że powinnam być w lepszym stanie, że co, jeśli znów zespiraluję.
Zauważyłam, że źle robi mi nadmiar telefonu, aplikacji, bycia w Internecie, że wtedy jestem jeszcze bardziej przebodźcowana. Ale co robić, jak możesz tylko leżeć, spać, czytać i oglądać seriale. Wiem, niebo dla wielu, szczególnie ludzi przepracowanych i zmęczonych fizycznie, ale przysięgam wam, że dla mnie to teraz to jak kara. Bo te przyjemności teraz nie są przyjemnościami, a jedyną opcją, żeby przyciszyć mózg. Przepaliły mi się obwody, tak czułam.
Po terapii było mi trochę lepiej. Czytanie uciszyło nieco myśli, oczywiście, jeśli tylko mogłam się skupić i mózg nie wędrował w jakieś dziwne miejsca. Wychodzenie na bardzo krótkie spacery o kulach do Żabki, Rossmana czy Biedronki. Poodwiedzali mnie znajomi z poprzedniej pracy, przyjaciele, przyjechał On, mimo nie najlepszej formy.
Mimo to poczułam mocno, że nie mam spokoju, że moje potrzeby są nie zaspokojone, chociaż o tym dopiero powiedziała mi terapeutka, bo ja tylko kręciłam się w kółko i biłam po głowie, mówiąc sobie: nie jest z tobą źle, czemu czujesz się źle?
Terapeutka powiedziała mi: pani Entropio, nie ma co udawać, że jest dobrze, kiedy jest fatalnie; samotność to straszna rzecz; niech pani przyjrzy się swoim potrzebom i temu, co pani chce, ten dyskomfort bierze się właśnie z tego, że pani coś chce, ale tego nie ma. Będzie pani wiedziała potem, czego szukać. No i jak zawsze, miała rację.
Męczy mnie moja bezproduktywność, ale przecież kiedy mam siedzieć i nic nie robić, jak nie teraz? Właśnie po to jest zwolnienie lekarskie, żeby siedzieć i nic nie robić, gnić, odpoczywać, dużo spać. Teraz zadbać o siebie, nie obciążać nogi, niech kości się zrastają, żeby dobrze wyszło mi RTG, żebym mogła pojechać do przyjaciół do Holandii i tam cały ten stres odreagować, mentalnie wypocząć. Tak bardzo tego pragnę, tak mocno mi tego potrzeba, ich aury, ich poczucia humoru, wspomnień, które razem stworzymy jak zawsze, kiedy się widzimy. Muszę dojść do siebie, żeby móc wrócić do ćwiczeń, żeby zapisać się na jogę, żeby móc pojechać w Pieniny w sierpniu i do przyjaciółki w Beskidy, żeby móc oglądać piękne krajobrazy, życie czuć pełną piersią. Teraz zagoić to wszystko, pozwolić śrubom zintegrować się z tkanką, żebym w przyszłym roku bez strachu rozpoczęła bardziej poważną przygodę jogową, która może odmieni moje życie w jakiś sposób... Bardzo bym chciała, to wszystko we mnie dojrzewa.
Zwolnienie sprawiło też, że mając więcej czasu, zaczęłam interesować się mocniej tematem, który spychałam od ponad roku na margines, czując, że nie mam przestrzeni. Moja bliska przyjaciółka dawno temu powiedziała mi: oj kochana, myślę, że na pewno jesteś w spektrum. Wzruszyłam ramionami i powiedziałam: nie chcę o tym myśleć.
No to teraz w końcu zaczęłam. Czytam drugą książkę w temacie, sięgnęłam z ciekawości, chciałam zobaczyć, czy znajdę tam coś, co brzmiałoby jakoś znajomo i coś przewróciło mi się w żołądku, gdy rzeczy znajomych było aż nadto. Przeanalizowałam różne sytuacje ze swojego życia, to co mnie rozwala, co mnie przebodźcowuje, jak reaguję na wiele rzeczy, sytuacji, zdarzeń, ataki paniki, depresję, paranoje, które miewam. Bycie osobą wysoko wrażliwą. Nagle moje reakcje zaczęły mieć więcej sensu, szczególnie z tym chomiczym kołowrotem zamiast mózgu i pomyślałam sobie - ktoś mnie rozumie, ktoś też tak ma. Być może jestem w spektrum autyzmu, to by wiele wyjaśniało. Nie potrafię o sobie myśleć jeszcze w tej kategorii, dumnie nosić tej łatki, bo to nie zaburzenie, po prostu neuroróżnorodność, inaczej działający mózg. Może kiedyś spróbuję diagnozy, to nie rzecz na teraz. Ale samo poczucie, że nie jestem po prostu odklejona, pierdolnięta, że nie rozumiem siebie, dużo daje. Jakiś komfort, jakieś ciepło.
6 notes
·
View notes
Text
Jesienne przemyślenia~
Życie jest cenne i nieprzewidywalne, pomimo wyzwań i trudności, jakie możemy napotkać, zawsze istnieją powody, aby iść dalej. I nawet gdy niebo wydaje się walić nam na głowę, zawsze istnieje możliwość nadziei i zmiany. Życie mamy tylko jedno i nawet jeśli się go czasem obawiamy lub przyjdą chwile, że będziemy je chcieli zakończyć, miejmy świadomość, że ono i tak przeminie z naszą lub bez naszej pomocy i to o wiele szybciej, niż myślimy. Dlatego ważne jest, aby wykorzystać je jak najlepiej, celebrując każdy jego najmniejszy moment. Czy to zapach porannej kawy, deszczu o poranku, książek, lakieru do paznokci… Czy małe przyjemności pod postacią dostrzegania piękna w zmieniających się porach roku, opadających liściach, pięknych zachodach słońca, mroźnych porankach, kiedy idziesz do szkoły bądź pracy w słuchawkach na uszach. To wszystko ma swój unikalny klimat, w którym warto znajdować pociechę w trakcie codziennego życia✨🍁🍂🦝
#jesień#jesieniara#polski blog#polish girl#moje zdanie#moje słowa#moje myśli#moje mysli#pozytywne nastawienie#positive thoughts#happiness#autumn aesthetic#autumn atmosphere#autumn
7 notes
·
View notes
Text
hejka dawno nie było takiego posta dłuższego, ale stwierdziłam ze zrobię takie małe podsumowanie miesiąca i przy okazji opisze wam moje plany na przyszły
ten miesiąc był dla mnie straszny, przytyłam trochę (2kg) przez to ze starałam się jesc intuicyjnie bo bardzo pogorszyło mi się zdrowie a w dodatku miałam okropne wyniki badań krwi (mam tak niską hemoglobinę, ze moja przyjaciółka kt��ra leżała w szpitalu przez dwa miesiące po zobaczeniu tego powiedziała ze ona jak miała taką to robili jej przetoczenie krwi 🫠) ale na szczęście po tym jedzeniu intuicyjnie trochę mi się polepszyło i mimo ze nadal jest mi w chuj słabo bardzo często to przynajmniej nie czuje jakbym miała zemdleć jak stoję dłużej niż 10 minut. z dobrych rzeczy to w tym miesiącu znalazłam prace która sprawia mi dużo przyjemności, jestem barmanką i co prawda to nie jest łatwa praca a na zmianie siedzę 10h i więcej, ale na prawdę czuje się dobrze w tej pracy (a ze nie mam czasu na zmianach bo cały czas jest coś do roboty, to zapominam totalnie o jedzeniu i nawet nie czuje głodu w pracy) i cieszę się ze w końcu mam robotę bo chce się wyprowadzić pod koniec sierpnia a muszę mieć kasę na to.
z podsumowania to w sumie tyle, ten miesiąc był póki co jednym z gorszych w tym roku, ale było minęło, byle do przodu
planem na czerwiec jest schudnięcia min. 5 kilo i trzymanie się limitów do 800 kcal, a dodatkowo wprowadzenie teraz intermitten fasting 20-4 (teraz robiłam 18-6), będę tez pracować sporo wiec będzie mi łatwiej z tym żeby wprowadzić to w życie, najbardziej się boje tylko tego ze znowu mi się pogorszy zdrowie i tym razem nie uniknę szpitala tak jak zrobiłam to w tym miesiącu, bo na prawdę było już blisko kilka razy żebym musiała dzwonić na pogotowie bo nie byłam w stanie ustać na nogach, ale nawet pomimo tego mam zamiar trzymać się mojego planu, bo z jednej strony mam wyjebane a z drugiej nie do końca bo jednak chce pracować i jakkolwiek mieć sile do tego
pozdrawiam was kochani i trzymajcie się 💋💋💋
12 notes
·
View notes
Text
[Image description: a photo taken outside during a sunny day. It shows a graffitied stone wall and grass growing in front of it. Along typical unreadable graffiti art, there is a legible line of text that reads, “małe przyjemności” which means “small delights”. End ID.]
the spring is here and we are alive :)
7 notes
·
View notes
Text
WOLNA (uwolniona)
4-08-2023
Dziś czuję się WOLNA (napisałam z rozpędu "OWLna" i mam takiego banana, bo absolutnie uwielbiam sowy :3 ).
Ech.
Teoria: a co jeżeli wstrzymywałam podświadomie oddech i byłam napięta od pół roku NON STOP przez obawę o życie mojej siostry?
Co jeżeli WSZYSTKO co się wydarzało przez ostatnie miesiące było owszem, stresujące i wyczerpujące, ale poradziłabym sobie z tym wszystkim lepiej, szybciej, wydajniej, gdyby mój system/organizm nie był przeciążony jednym ze strumieni w głowie: gdyby nie ta CIĄGLE w tle grana melodia "sis jest w ciąży w kraju, w którym to heroizm i balansowanie na skaju samobójstwa"? Co jeżeli to jak bardzo wyczerpana byłam to naturalny efekt permanentnego stresu, który był obecny cały czas, cały czas dyszał mi w kark, a który próbowałam zepchnąć jak najdalej, bo "zajmuję się swoim życiem, na jej wybory nie mam wpływu", a który wychodził przecież co rusz w sennych koszmarach? A którego nie zauważałam świadomie?
A może to wcale nie był motyw przewodni melodii roku 2023... może to była tylko jedna z wersów w refrenie, która wracała wraz z pierdolnięciem bitu co zwrotkę? A każda zwrotka skakała po pełnej skali uczuć, dzięki od dołów do pisków.
No nie wiem.
Ech... ale czuję się, jakbym dopiero teraz MOGŁA ODDYCHAĆ.
Płakałam spontanicznie, co rusz przez dwa i pół dnia. Po prostu: szłam do urzędu i spontanicznie nagle po policzkach ciekły mi strumienie łez, wracając z fajnego spotkania weszłam do Douglasa by powąchać ferfumy o których wspominała @indira2004 (PRZEPIĘKNEEEEE! ZAKOCHAŁAM SIĘ! By the way - pamiętam, że kiedyś na pingerze pisała taka dziewczyna, która perfumy opisywała wrażeniami, małymi opowieściami - uwielbiałam te opisy czytać) - byłam szczęśliwa, lekka, zatopiona w przyjemności, w zmysłach i nagle łzy ciekną po twarzy. Nawet nie próbowałam tego powstrzymywać (nie tuszowałam też oczu - nie było sensu, wsyztsko by spłynęło) - to było przyjemne, to była ulga, nagle zrobiło się we mnie tyle miejsce na radość, na małe przyjemności... Jakby z tymi łzami odpływał nie tylko stres, strach, ale też śmieciowe myśli zatykające kanały kreatywności, tamujące żyły, spłycające oddech. Mam wrażenie, że się odwodniłam. A zarazem czuję się spoko. Czułam, jakby z tymi łzami odpływał cały, nadmuchany balon stresujących ZMIAN i PRZEŻYĆ ostatnich 7 miesięcy...
Szwagier - nie pamiętam czy o tym pisałam - wysłał mi wczoraj zdjęcie małego. Będę tym bombardowana teraz, wiem. ^^' Ale to było inne zdjęcie niż poprzednie: bardzo mocno, aż po samą bródkę opatulony kocykiem noworodek spał z uśmieszkiem na tej ziemniaczkowej buzi. To bardzo śmieszne zdjęcie. Przesłałam je mojemu partnerowi podpisując "Tortilla z uśmieszkiem!", a on na to "Właśnie miałem pisać, że uśmiechnięte buritto xD" - totalnie! Więc nie istnieje temat, który nie kojarzyłby się nam z jedzeniem. :P
Ech.
Nie mogę w to uwierzyć, że moja siostra urodziła człowieka. Od dwóch dni NAGLE to jest dla mnie jakimś kosmicznym, czarodziejskim konceptem. Wow.
W końcu też napisała mi coś - dotąd była tak zmęczona, że jedynie podsyłała zdjęcia, ewentualnie Szwagier nagrywał filmiki na których bardzo zmęczona, słaba, ale szczęśliwa przekazywała krótkie informacje. Napisała, że ma okropnie spuchnięte nogi, a opuchlizna może się utrzymać nawet do miesiąca i to ją martwi.
Okay... Zobaczymy. Nic na to chyba nie poradzimy (nie wiem czy wolno jej zrobić masaż limfatyczny na nogi po porodzie, z raną?).
Dziś wychodzą ze szpitala... więc dziś Lucynka pozna swojego młodszego, ludzkiego braciszka. Bardzo jestem ciekawa jej reakcji.
Dziś też mój siostrzeniec pozna swojego najważniejszego pluszaka: królisia-szumisia od cioci Vill :D :D :D Jestem bardzo ciekawa tego. Bardzo się cieszę, że to małe buritto ma coś ode mnie <3 (bo z tego co wiem prędko go na żywo nie zobaczę - siostra przez pierwszy miesiąc chce być tylko z mężem i dzieckiem, mam zamiar to uszanować i przy okazji trzymać rodziców na dystans - bo oni już dzień po porodzie się rwali do szpitala, pomimo tego, że powtarzano im wiele razy, że NIE jest to pożądana przez siostrę opcja). Bardzo wyczekany i bardzo kochany chłopczyk to jest. Jeszcze reakcja Lucynki to niewiadoma - na ile będzie zazdrosna itp. Ech.
Apropos Lucynki - wczoraj mój partner wrócił bardzo późno z tego pępkowego. Padnięty poszedł pod prysznic i jedyne dwie rzeczy z których zdał mi relację to 1) jak cudownie na jego widok zareagowała Lucynka, jak się cieszyła i przytulała; 2) że okazało się, że -z tego co wiem- mężczyzna z pary bliskich znajomych i zarazem sąsiadów mojej siostry o których wiele słyszałam, a których jeszcze nie poznałam pochodzi z... Ech, kasuję to już któryś raz, bo nie wiem jak to opisać, bez nazw: dorastał przystanek dalej niż dorastał mój chłopak, Ślunskie Chopaki się zgadały i mieli z tego powodu Ślunską Gadka. :P Tyle wiem, a jestem w sumie ciekawa - bo na spotkaniu byli również mężowie sióstr Szwagra, a to specyficzne grono :P Po pracy zagadam o to O.
Dziś też wyjeżdżam na weekend (długi weekend - pierwszy i ostatni na jakiś czas) w odwiedziny do rodziny O. - nota bene biorę strój do biegania. Zwykle biegam właśnie do tej miejscowości z której pochodzi sąsiad mojej siostry xD
I sama się sobie dziwie, ale wraz z tym potokiem łez wypłynęła ze mnie zdolność do odczuwania napięcia... Nie obawiam się już tego, co próbuję zawsze jakoś "przewidzieć" i znaleźć najbardziej komfortowe rozwiązanie dla siebie - a przy głośnej i intensywnej rodzinie mojego chłopaka to jest konieczność. Teraz mam luz. Najwyżej odejdę. Najwyżej wyjdę. I tyle.
Czuję się taka wolna... tak mi łatwo się oddycha...
Jest jeszcze coś co odróżnia dzisiejszy dzień od 3 poprzednich (mamy dziś piątek, 4 sierpnia), a mianowicie: dziś nie pracuję. To jest uwalniające!
OMG!
JAK we wtorek MUSIAŁAM usiąść do pracy do której zasiadam od 5,5 roku to mnie... po prostu ciągnęło na wymioty. Ja tu nie moge pracować. Ja jestem w tym nieszczęśliwa. Wypalona. Zła. Bezsilna czasem. Czuję się niedoceniana, nie stawiana przez wyzwaniami - przez co zaczynam wierzyć, że do niczego się nie nadaję!
MUSZĘ znaleźć nową, inną pracę by z tego okropnego miejsca się wyrwać. Wiem, że to potrwa. Wiem, że 1/2 etatu to mało, szczególnie przy tak zapierdalającej inflacji... ale chyba pierwszy raz mam tak... jak mam teraz. Cieszę się, że mogę teraz polegać na moim chłopaku - że nie jestem sama. Cieszę się, że wywalczyłam tamten urlop na 3 tygodnie w lipcu (który mi spłynął na popadaniu w dołek, chorowaniu i spaniu, przekonywaniu się, że zbytw wiele emocji i pragnień odłożyłam do przeżywania "na później", że potrzebuję odetchnąć).
I cieszę się, że DZIŚ NIE PRACUJĘ - DZIŚ JESTEM WOLNA OD TEJ PRACY. ZA DZISIEJSZY DZIEŃ NIE DOSTANĘ WYNAGRODZENIA OD TEJ BANDY KRĘTACZY. Dziś nie czuję się chora na myśl o tym, że "odpoczywam" na "urlopie", którego nie ma w umowie, który mam klepnięty na gębę, bo mój szef próbuje robić w chuja mnie i Państwo.
Nie jestem w stanie opisać jak to oddciąża głowę (pomimo tego, że gdzieś tam majaczy myśl, że jeżeli dziś nie pracuję to za ten dzień nie dostanę wynagrodzenia, że moja pensja się diametralnie zredukuje).
DZIŚ OD RANA CIESZĘ SIĘ ŻYCIEM. :D Bez euforii - nadal nie mam siły na euforię, nadal "bateria mi przecieka" ^^', nadal czuję się zmęczona myślą o robieniu czegoś.... ale też wróciła radość. Taka lekka. Taka, jak na zasłużonym urlopie - której na urlopie nie czułam.
I właśnie dzisiaj, pod prysznicem, gdy woda opływała moje ciało, gdy czułam oddech w każdym kawałeczku ciała dotarło do mnie coś, co chyba jest esencją WSZYSTKIEGO co opisuję w tym wpisie. Najważniejsza myśl na dziś:
GDYBYM PRACOWAŁA NA UOP TERAZ BYŁABYM NA 3MC L4 Z POWODU WYPALENIA ZAWODOWEGO. :(
Serio.
Nie byłam tak długo "wolna" tj. odpoczywająca prawdziwie od czasu liceum. Jestem zmęczona tak, że miesiąc na urlopie nie pozwolił mie tego odbić. Mam odruch wymiotny siadając do mailów w których reprezentuję firmę, która próbowała mnie zrobić w chuja... ba! Która mnie zrobiła w chuja...
Czuję się jakbym była w potrzasku. Było bardzo źle... ale dopiero z punktu 4 sierpnia 2023 roku jestem w stanie to dostrzec.
:(
UoP w takich wypadkach mogłoby pomóc... Ech...
Wyspałam się, zrobiłam serię ćwiczeń w domu, spakowałam ciasto upieczone dla teściów, nałożyłam na włosy maskę (a na maskę czepek, a na czepek czapkę :D), ubrałam się w ciuchy do bieganie i poszłam z psórcią do parku, pobiegać <3. Zachwycałam się tym, na co nie miałam siły przez ostatnie tygodnie: niebieskim odcieniem nieba, soczytą zielenią trawy, bujnością kwiatów. Zrobiłam pieskowi sesję zdjeciową w kwiatkach. Ech... a potem wróciłam do domu i zjadłam to pyszne śniadanko przygotowane 3 dni temu: surowe warzywa z tuńczykiem. Mniam.
Umyłam głowę, wystylizowałam loki tak, by trzymały przez weekend, oglądałam filmiki, odpisałam na zaległe wiadomości, rozsyłałam CV, tańczyłam, śpiewałam...
Tak jakoś wyszło. Ale czuję różnicę w sobie... Chyba ta moja bateria trochę mniej przecieka... Te łzy (albo świadomość, że moja siostra żyje) były lecznicze...
Mam pomysły... Dawno nie miałam pomysłów. Ostatnio obecne było głównie we mnie zwątpienie, które zbijałam przypominając sobie o faktach, żeby nie wpadać w dołek i samoumartwienie... a nie zawsze się udawało...
W środę moja przyjaciółka mi coś uzmysłowiła: spotkałyśmy się w listopadzie 2022 r, na kawie i to ona wtedy mi oświadczyła, że zaczyna od przyszłego semestru studia. Wraz z chłopakiem. Ona mi nakreśliła czego szukała, jak szukała i że w nadchodzącym 2023r stawia na siebie, bo życie jest krótkie do cholery i nie ma na co czekać! A tu spotykamy się w sierpniu 2023r. i to ja z partnerem zaczęliśmy studia - oni odłożyli początkowo w czasie decyzję o studiach ze względu na zawał taty jej partnera, na bardzo chore zwierzątko pod ich opieką oraz na stan emocjonalny przyjaciółki (poszła po diagnozę ADHD, a dostała info o tym, że może i ADHD, ale badać to będzie dopiero jak wyleczy się z depresji), a potem latem jeszcze nic nie wcielili w życie ze względu na pracę wykonywaną przez jej partnera - po prostu nie ma czasu, żeby złożyć papiery itp. Nie jest za późno i oni o tym wiedzą - nie o to chodzi. :D Chodzi o to, że pośrednio rozmowa z nią zaszczepiła mi kopa do przemyślenia własnego stosunku do tematu. Do zweryfikowania swoich potrzeb i marzeń. A w rezultacie do podjęcia czegoś... co na tę chwilę mnie CHOLERNIE CIESZY i dopiero teraz, od lipca właściwie (jak złożyłam dokumenty i podpisałam umowę - wykonałam najtrudniejszą część, doprowadziłam formalności które mnie przerażały do końca) jest w zgodzie ze mną. :D Bardzo teraz jaram się tym, że zaczynam studia na kierunku artystycznym - który mnie jara! Nie mogę się doczekać! I wiem, że będzie trudno, ALE NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ! :D
No WOW. W ciągu 8 miesięcy zrobiłam coś na co nie mogłam zebrać się od lat...
Do tego - ona, kumpela - po latach zmagania się z okropnymi miejscami pracy, mobbingiem, złymi warunkami - w końcu pracuje w fajnym miejscu. Cieszę się, bo WIDAĆ jak jest jej tam dobrze. :D I oczywiście - leki działają, ale też wzmaga tą siłę (a naprawdę od niej ją czuję) to, że faktycznie w tym roku postawiła na swoje przyjemności i marzenia: jest w zajebistej formie (to jest takie fajne zupełnie bez kontekstu hymm... nie wiem jak to o co mi chodzi opisać. Kurcze. Hymmm... Każda kobieta wychowana w społeczeństwie xD ma na jakimś poziomie i w jakiś sposób trudną relację z ciałem - to nie jest kontrowersyjna opinia. xD To całkiem realne i przebadane case study. xD [i mężczyźni też mają swoje, ale nie chcę teraz o mężczyznach pisać] Nie chodzi mi o kompleksy - bo każda ma jakieś, różnica polega na tym, że jesteśmy na różnych etapach akceptacji tego, że kompleksy są nieodłącznym elementem życia. Chodzi o jeszcze głębszą relację, od przekazu kulturowego, od modnych rodzajów sylwetek, przez wzorce czerpane z obserwacji mamy, wzorce czerpane z domu, z otoczenia, z popkultury, z subkultur, ze stereotypów zagranych również w kontekście politycznym itp itd. No... I żeby nie było: to jest okay być na różnych etapach relacji z własnym ciałem. Po prostu odczuwam frajdę, jako kobieta zawsze bardziej krągła niż smukła, która nie raz słyszała, że jest gruba - chociaż nie jestem w tym momencie życia, jestem zdrowa, mam BMI w normie [wiem, że to kontrowersyjny współczynnik], mam krągłe ciało, które jest okay, mam dużą pupę, biust, pulchne ramiona, uda, wąską talię i jestem niska; ale też jestem świadoma ciała i chociaż ostatnio nie miałam na to dużo siły, to uważam mimo wszystko, że przez ostatnie lata regularnych treningów nabrałam bardzo dużo dużego :P, zdrowego, mocnego mięśnia pod moją warstewką miękkiego tłuszczyku :P No. No i teraz BARDZO miłą i taką pełną akceptacji, radości z RUCHU, radości ze współodczuwania i współdzielenia przyjemności z dbania o swoje ciało, które robi tyle fascynujących rzeczy - od pracy, przez bieganie, aż po trawienie - po prostu odczuwam to wszystko w momencie, kiedy moja kumpela, niegdyś zawodniczka olimpijska, osoba, która jest świadoma ciała na poziomie, którego ja nie jestem na ten moment w stanie jeszcze zczaić, która jest wysportowana, a jej ciało to przede wszystkim pięknie wyrzeźbione mięśnie w smukłej sylwetce wpisującej się w tradycyjny wzorzec kobiecego piękna. I właśnie ona, bez heheszkowania, bez masy głupich założeń dzieli się ze mną radośnie tym, że odkryła niedaleko mnie nową, świetnie wyposażoną siłownie i muszę tam wpaść, bo mają tam najlepsze schodki i stanowisko do podnoszenia sztang, jakie widziała wmieście <3 To nie jest toksyczna pozytywność. To nie jest przytyk, że potrzebuję schudnąć. To nie jest NIC z tych rzeczy, których bałam się tyle lat wstecz idąc na siłkę. To jest po prostu radość i chęć współdzielenia zajawek. Każda z nas czego innego szuka na siłowni, a jednocześnie napędza nas to samo - ADHD :P ale to jets takie fajne! Gdyby ktoś mi powiedział 10 lat temu, że zajarana kumpela będzie mi polecać "stara, musisz to obczaić!" w kontekście siłownie xD to był parsknęła śmiechem. A już za świra miałabym kogoś, kto by mi obiecał, ze na te wieści aż bym się paliła by sprawdzić tę infromację, bo "NOWA SIŁOWNIA!" będzie budzić we mnie tą samą ekscytację co wieści o nowej knajpie z tajskim żarciem w mieście :D :D :D. No, o to mi chodzi... podoba mi się jaki teraz mamy we dwie kontakt. Do których zajomości trzeba dojrzeć)
Poza tym pojechała na festiwale - i przekonała się, że to nie jest forma dla niej xD
Pojechała na wakacje - to kocha.
Wymieniłyśmy się informacjami o szukaniu pracy i ponarzekałyśmy na chłopów. Wymieniłyśmy się podcastami, informacjami o możliwości wzięciu kredytu na mieszkanie, informacji dotyczacymi piesków... No dużo czuję i to jeszcze bedzie we mnie pracować..
A póki co zbieram się - muszę się spakowac na długi weekend.
5 notes
·
View notes
Text
Dziś musiałam jechać coś załatwić i przypomniałam sobie, że to niedaleko miejsca, w które kiedyś bardzo lubiłam jeździć, szczególnie w nocy, „bez celu”. 😍 a w późniejszym czasie nad wodę. Więc wróciłam okrężną drogą.
Ale oczywiście nie chciało mi się wysiadać z auta zrobić lepszego zdjęcia. 😅
Zdecydowanie muszę częściej znajdywać czas na takie małe przyjemności, czy czynności, które kiedyś uwielbiałam, a z jakiegoś powodu ich zaprzestałam.
#kuter port#nieznanowice#zalew#zalewy#plaża#restauracja#trip#jazda bez celu#roadtrip#klimat#przyjemność#frajda#hobby#czas dla siebie#wrzesień#blog#polski blog#blog po polsku
4 notes
·
View notes
Text
Dawno nie pisałam, ale są takie dni, kiedy jedynym co zajmuje moją głowę jest praca i ewentualnie robienie posiłków na zapas. No, może jeszcze porządki i zakupy. W każdym razie jestem nudziarą. Mam spory problem z odświeżaniem nowych postów na tumblrze, to znaczy nie odświeżają się, szczególnie w aplikacji, gdzie w zakładce "obserwowane" wciąż pokazują mi się posty ludzi, których absolutnie nie chcę obserwować, a siłą rzeczy wpadają mi w oko częściej niż Wasze blogaski. 1. Dieta. Miałam urodziny na początku marca, więc ten dzień rezerwowałam w góry na słodycze i przyjemności. Potem pojawiła się jeszcze jedna okazja do świętowania i bardzo przykry pms, więc przez ostatnie 2 tygodnie bardziej sobie folgowałam. Chyba nie żałuję. Chcę wrócić do treningów i znów ograniczyć słodycze. W ogóle dziwna sprawa z tymi obwodami - nie odczuwam żadnej różnicy, N. cośtam niby trochę komplementował, ale sam nie do końca wiedział co powinien komplementować :) Mam takie portki, które kupiłam bodaj w 2015 nie będąc pewna czy nie są za małe. Zaliczyłam od wtedy kilka wzrostów i spadków wagi i chyba obecnie ważę więcej, a wydają mi się nawet minimalnie za duże. Zapewne mam więcej w mięśniach. 2. Chill. Wczoraj wpadła mi szansa na dzień wolny. Preferuję dni wolne w drugiej połowie tygodnia, ale obiecałam sobie, że będę z takich okazji korzystać, więc wczoraj zrobiłam pranie, lasagne pieczarkową, ogarnęłam łazienkę* i wyszłam z niechcianymi łachami do kontenera. Poza tym kupiłam adapter do płyty indukcyjnej (czekałam na niego miesiąc), łopatki silikonowe (ostatnią drewnianą złamałam) i jegginsy do długich butów. *po czym N. wszedł do środka w brudnych butach i się golił, więc efektów już nie widać. 3. Nienawidzę tego edytora tekstu. Przykład; czasami zaznaczam blok tekstu i wciskam backspace - nie działa. Muszę ciągle odrywać się od klawiatury i łapać za myszkę, a następnie kasować po literce. WTF. Klecenie tego neiskończonego wpisu zajęło mi z 10 minut, a muszę już wychodzić.
4 notes
·
View notes
Text
Jedzenie?
-zbędne kalorie, przybieranie na wadze, rozmiar powyżej 34, wyrzuty sumienia, 5 sekund przyjemności, KOMPLEKSY, dresy wyglądają jak legginsy, wszystkie ubrania albo dopasowane albo ZA MAŁE...
nie jedzenie
idealna sylwetka, ubrania nie opinają twojego ciała tylko są luźne CO WYGLĄDA PIĘKNIE! uda się nie łączą
to ty decydujesz...
#nienawidze swojego ciała#chce być piękna#chce widzie? ko?ci#chude jest piękne#gruba świnia#nie jestem głodna#za gruba#grube nogi#jestem gruba#gruba szmata#skinyyyy#musze schudnac#motylki any#będę motylkiem#anorexjc#anorektyczki#pro anna#s
4 notes
·
View notes
Text
Masz takie poczucie, że nic już nie sprawia Ci takiej przyjemności jak dawniej? Coś w stylu, że bardziej wegetujesz niż żyjesz i tak naprawdę marnujesz swoje najlepsze lata no bo w końcu jesteś młody bla bla bla.. Kiedyś to było a teraz już nigdy nie będzie tak jak dawniej i właściwie to nic cię już fajnego w życiu nie czeka? Okazuje się iż nie jesteś sam/sama, bardzo dużo młodych ludzi tak ma, ja też oczywiście tak czasem mam. Jeżeli sięga do jakiegoś patologicznego już poziomu to wiadomo warto wybrać się do specjalisty. Ale jeżeli jesteś na takim etapie gdzie normalnie funkcjonujesz ale chcesz sobie to życie umilić to teraz przedstawię ci sposoby jak pobudzić swoje dobre hormony do działania.
Może się to okazać oczywiste ale są to takie małe rzeczy, które naprawdę pomagają stymulować hormony endorfiny.
Poćwicz lub potańcz, zjedz pikantną potrawę, wycisz umysł jogą, medytacją lub ćwiczeniami oddechowymi. Suplementy witaminy d. Zastosuj aromaterapię, wybierz się do sauny bądź na masaż. Poobcuj z naturą, posłuchaj białego szumu. Stosuj dietę wysokobiałkową.
I na koniec coś tak prostego ale często trudnego do wykonania czyli wyśpij się.
26 notes
·
View notes
Text
Dopamina – słowo, które w ostatnich latach stało się niezwykle popularne. To właśnie ona odpowiada za nasze poczucie przyjemności, motywację, a nawet zdolność do nauki. Ale co dokładnie kryje się za tym neuroprzekaźnikiem? Jak działa i dlaczego jej poziom ma tak ogromne znaczenie w naszym codziennym życiu? Dziś wyjaśnię Wam, czym jest dopamina, jak możemy ją "wspierać" w zdrowy sposób oraz dlaczego ma ona kluczowy wpływ na neuroplastyczność – zdolność naszego mózgu do tworzenia nowych połączeń.
Co to jest dopamina?
Dopamina to neuroprzekaźnik produkowany w mózgu, który działa jak wewn��trzny system nagród. Uwalnia się, gdy robimy coś, co nas motywuje lub sprawia przyjemność – od zjedzenia ulubionej pizzy, przez realizację ważnego projektu, aż po aktywność fizyczną. Jej główne funkcje to:
Regulacja motywacji i celowości działania.
Poprawa pamięci i koncentracji.
Uczestnictwo w procesie tworzenia nawyków.
Dopamina a „szybkie nagrody” – dlaczego motywacja spada?
Dostarczanie dużych dawek dopaminy w szybki, sztuczny sposób może paradoksalnie obniżyć naszą naturalną motywację. Mózg, przyzwyczajony do „łatwych” bodźców, zaczyna ignorować te, które wymagają więcej wysiłku, ale przynoszą większe długoterminowe korzyści.
Oto kilka przykładów, które mogą osłabić Twój system motywacyjny:
Scrollowanie social mediów – krótkie filmy i posty działają jak mini nagrody, ale szybko wypalają system nagród, co sprawia, że trudniej zmotywować się do dłuższej pracy.
Fast food – wysokoprzetworzona żywność dostarcza szybkiej satysfakcji, ale po niej często odczuwamy brak energii i „pustkę”.
Zakupy online – szybkie kliknięcie „dodaj do koszyka” i otrzymanie paczki powoduje chwilowy wyrzut dopaminy, który nie buduje długotrwałej satysfakcji.
Binge-watching seriali – kolejne odcinki wciągają i stymulują ośrodek nagrody w mózgu, ale po zakończeniu oglądania często pozostaje poczucie straconego czasu.
Te „szybkie nagrody” działają tylko chwilowo, dlatego warto ograniczyć ich wpływ, aby nasz mózg mógł skoncentrować się na bardziej złożonych, wartościowych działaniach.
Dopamina a neuroplastyczność – wzmacnianie nawyków
Neuroplastyczność to zdolność naszego mózgu do zmiany i adaptacji w odpowiedzi na doświadczenia. Dopamina odgrywa tutaj kluczową rolę, ponieważ wzmacnia proces uczenia się i tworzenia nawyków.
Za każdym razem, gdy powtarzamy określoną czynność, szlak neuronalny w mózgu staje się silniejszy – można to porównać do wydeptywania ścieżki w lesie. Im częściej chodzimy po tej samej trasie, tym bardziej jest widoczna i łatwiejsza do przejścia.
Jak zdrowo wspierać poziom dopaminy?
Choć dopamina bywa kojarzona z „natychmiastową gratyfikacją”, warto wiedzieć, że istnieją zdrowe sposoby na jej podtrzymywanie:
Aktywność fizyczna – szczególnie ćwiczenia aerobowe.
Zbilansowana dieta – bogata w tyrozynę (znajdziesz ją w migdałach, jajkach, bananach).
Cele i nagrody – małe sukcesy budują motywację.
Ograniczenie bodźców natychmiastowej gratyfikacji – np. mniej scrollowania, więcej realnych działań.
Podsumowanie:
Dopamina jest jak iskra, która napędza nasze życie, ale tylko od nas zależy, czy będziemy używać jej mocy w sposób, który nas wzmacnia, czy osłabia. Regularne powtarzanie pozytywnych wzorców wzmacnia je, a tym samym zwiększa naszą zdolność do osiągania celów. Zacznij już dziś – zrób mały krok, a Twój mózg Ci podziękuje!
Jeśli podoba Ci się tematyka tego postu, zapraszam na mojego bloga, link znajdziesz poniżej.
1 note
·
View note
Text
Słodycze na diecie? Jak mądrze wprowadzić je do zdrowego jadłospisu
W świecie dietetyki temat słodyczy budzi wiele kontrowersji. Z jednej strony, większość dietetyków zgadza się, że słodycze – szczególnie te bogate w rafinowany cukier, tłuszcze nasycone i kalorie – powinny być ograniczane w zdrowej diecie. Z drugiej strony, całkowite wyeliminowanie słodyczy z jadłospisu bywa trudne, a dla wielu osób niepotrzebne. Czasami takie podejście prowadzi do uczucia deprywacji, a w rezultacie do nadmiernego podjadania i powrotu do niezdrowych nawyków. Czy więc słodycze mają miejsce w zdrowej diecie? Odpowiedź brzmi: tak, ale z umiarem i odpowiednią strategią.
Słodycze a zdrowa dieta – dlaczego balans jest ważny?
Wielu ludzi na diecie traktuje słodycze jak "zakazany owoc", co często prowadzi do niezdrowego podejścia do jedzenia. Restrykcyjne diety, które wykluczają całkowicie przyjemności kulinarne, mogą skutkować nie tylko frustracją, ale także napadami objadania się. Po pewnym czasie rezygnacji z ulubionych smakołyków, często dochodzi do momentu, w którym „pękamy” i zjadamy znacznie więcej, niż gdybyśmy pozwolili sobie na małe przyjemności od czasu do czasu.
Kluczem jest umiar i świadome podejście do jedzenia słodyczy. Możemy cieszyć się nimi w ramach zdrowej diety, o ile nie są one podstawą naszego jadłospisu, a jedynie uzupełnieniem, które dostarcza radości i pomaga utrzymać motywację w długoterminowej perspektywie.
Jak słodycze wpływają na organizm?
Zanim przejdziemy do tego, jak mądrze wprowadzać słodycze do diety, warto zrozumieć, jak spożywanie dużych ilości cukru wpływa na nasz organizm. Nadmierne spożycie cukrów prostych może prowadzić do różnych problemów zdrowotnych:
Skoki poziomu cukru we krwi: Spożycie dużej ilości cukrów prostych, takich jak te znajdujące się w słodyczach, powoduje gwałtowny wzrost poziomu glukozy we krwi, co z kolei prowadzi do intensywnego wydzielania insuliny. Po gwałtownym wzroście cukru, następuje równie szybki spadek, co może wywoływać uczucie zmęczenia, osłabienia i ponowną ochotę na słodycze.
Przyrost masy ciała: Słodycze są zazwyczaj kaloryczne, ale ubogie w wartości odżywcze, co sprawia, że łatwo spożyć więcej kalorii niż potrzebujemy. Nadmiar cukru przekształca się w tłuszcz, który magazynowany jest głównie w okolicach brzucha.
Wpływ na zdrowie zębów: Cukry proste w słodyczach są idealną pożywką dla bakterii, które wytwarzają kwasy niszczące szkliwo zębów, co prowadzi do próchnicy.
Zmiany w metabolizmie: Długotrwałe nadmierne spożycie cukru może prowadzić do insulinooporności, która jest jednym z głównych czynników rozwoju cukrzycy typu 2.
To wszystko może brzmieć przerażająco, ale ważne jest, aby pamiętać, że wszystko zależy od ilości i częstotliwościspożycia. Słodycze w rozsądnych ilościach mogą być częścią zdrowej diety, o ile są włączane do niej mądrze i świadomie.
Jak mądrze wprowadzać słodycze do diety?
Mądra strategia wprowadzania słodyczy do diety polega na tym, aby kontrolować ich ilość, wybierać zdrowsze alternatywy i cieszyć się nimi w sposób, który nie zaburza równowagi żywieniowej. Oto kilka praktycznych wskazówek, jak to zrobić:
1. Kontroluj porcje i wybieraj jakość nad ilość
Zamiast rezygnować całkowicie ze słodyczy, spróbuj ograniczyć ich ilość. Kluczem jest tutaj kontrola porcji. Zamiast sięgać po całą tabliczkę czekolady, pozwól sobie na kostkę lub dwie. Wybieraj słodycze o lepszej jakości – na przykład czekoladę o wysokiej zawartości kakao (minimum 70%), która dostarcza nie tylko słodyczy, ale również antyoksydantów i magnezu.
Jak to zrobić?
Kupuj mniejsze opakowania słodyczy, aby uniknąć pokusy jedzenia "aż do końca".
Zamiast kilku ciastek, zjedz jedno i połącz je z filiżanką herbaty lub kawy – powolne jedzenie sprawi, że bardziej docenisz smak i szybciej poczujesz satysfakcję.
2. Zamieniaj słodycze na zdrowsze alternatywy
Kiedy masz ochotę na coś słodkiego, spróbuj sięgnąć po zdrowsze alternatywy, które dostarczą słodyczy, ale także cennych składników odżywczych. Przykłady takich zdrowych przekąsek to:
Świeże owoce: Są naturalnie słodkie, bogate w błonnik, witaminy i antyoksydanty. Zamiast batonika, sięgnij po jabłko, banan, maliny czy borówki. Owoce suszone, takie jak morele czy daktyle, również są dobrym zamiennikiem, ale pamiętaj, aby je spożywać z umiarem, gdyż są bardziej kaloryczne.
Domowe wypieki: Wypieki zrobione w domu dają Ci pełną kontrolę nad składem. Możesz używać zdrowszych słodzików, takich jak miód, syrop klonowy, erytrytol czy stewia, oraz zastępować białą mąkę pełnoziarnistą lub owsianą.
Gorzka czekolada: Czekolada o wysokiej zawartości kakao (70% i więcej) jest bogata w antyoksydanty, magnez i błonnik, a jej intensywny smak sprawia, że łatwiej jest się nią nasycić w mniejszej ilości niż czekoladą mleczną.
Napoje owocowe lub smoothie: Zamiast kupnych słodkich napojów gazowanych, przygotuj domowe smoothie z owoców, jogurtu naturalnego i warzyw (np. szpinak, jarmuż), które dostarczy Ci naturalnych cukrów, witamin i błonnika.
3. Jedz słodycze świadomie – praktykuj mindful eating
Jedzenie w pośpiechu lub automatycznie sięganie po przekąski podczas oglądania telewizji może sprawić, że nawet nie zauważysz, ile zjadłeś. Świadome jedzenie, czyli uważne spożywanie posiłków, może pomóc w czerpaniu większej satysfakcji z jedzenia i kontrolowaniu ilości zjadanych słodyczy.
Jak to zrobić?
Zjedz słodycze powoli, delektując się smakiem każdego kęsa. Zamiast jeść "na autopilocie", poświęć chwilę na docenienie tekstury, smaku i aromatu jedzenia.
Zastanów się, czy naprawdę jesteś głodny, czy sięgasz po słodycze z powodu stresu, nudy czy emocji. Często emocjonalne jedzenie prowadzi do nadmiernego spożycia słodyczy.
4. Włącz słodycze w ramach większego posiłku
Zamiast spożywać słodycze jako samodzielną przekąskę, spróbuj włączyć je w ramach większego, zbilansowanego posiłku. Dzięki temu unikniesz gwałtownego wzrostu poziomu cukru we krwi i dłużej utrzymasz uczucie sytości.
Na przykład:
Zjedz kawałek gorzkiej czekolady jako deser po posiłku, który zawiera białko i zdrowe tłuszcze. Tłuszcze i białko spowalniają wchłanianie cukru, co sprawia, że poziom glukozy we krwi wzrasta wolniej.
Dodaj owoce do jogurtu naturalnego lub owsianki, zamiast spożywać je samodzielnie.
5. Wyznacz "słodkie dni" w tygodniu
Jednym ze sposobów na zapanowanie nad ochotą na słodycze jest wyznaczenie jednego lub dwóch dni w tygodniu, kiedy pozwalasz sobie na słodką przyjemność. Pozwala to kontrolować spożycie słodyczy, jednocześnie dając Ci poczucie, że nie musisz z nich rezygnować na stałe.
Taki dzień może być na przykład sobota – wówczas wiesz, że możesz sobie pozwolić na ulubiony deser, co daje Ci większą motywację, aby przez resztę tygodnia trzymać się zdrowszych wyborów.
6. Dbaj o regularność posiłków
Jednym z powodów, dla których sięgamy po słodycze, jest nieregularność posiłków. Jeśli pomijasz posiłki lub jesz nieregularnie, poziom cukru we krwi spada, co prowadzi do nagłego uczucia głodu i ochoty na szybki zastrzyk energii – zazwyczaj w postaci słodyczy.
Aby tego uniknąć, dbaj o regularność posiłków i jedz co 3-4 godziny. Posiłki powinny być zbilansowane i zawierać białko, zdrowe tłuszcze oraz węglowodany złożone, co pomoże utrzymać stabilny poziom cukru we krwi i zapobiegnie nagłym napadom głodu na słodycze.
7. Słodkie w nagrodę? Uważaj na pułapkę
Wielu ludzi ma tendencję do traktowania słodyczy jako nagrody za ciężki dzień, osiągnięcia w pracy czy aktywność fizyczną. Choć w teorii wydaje się to nieszkodliwe, to może prowadzić do niezdrowych nawyków, gdzie jedzenie staje się głównym sposobem na poprawę samopoczucia.
Zamiast nagradzać się jedzeniem, znajdź inne sposoby na relaks i nagrodę, takie jak spacer, czas na hobby, kąpiel relaksacyjna czy spotkanie z przyjaciółmi. To pomoże Ci zbudować zdrowszą relację z jedzeniem.
Podsumowanie
Słodycze mogą być częścią zdrowej diety, o ile spożywane są z umiarem i świadomie. Wprowadzenie ich do jadłospisu w kontrolowanych ilościach, zamiana na zdrowsze alternatywy oraz praktykowanie uważnego jedzenia to kluczowe strategie, które pomogą cieszyć się słodkimi przysmakami bez wyrzutów sumienia i negatywnego wpływu na zdrowie. Pamiętaj, że dieta to długoterminowa równowaga, a nie restrykcyjne eliminacje – a czasami mała słodka przyjemność może być częścią zdrowego stylu życia.
0 notes